Witam!
Nie,nie będę dziś pisać o tym czym jest Hip-Hop bo każdy może wejść w Google i znaleźć wyjaśnienie tych kilku liter.Każdy interpretuje kulturę Hip-Hop na różne sposoby dla mnie to : indywidualność,pokój,nauka i sposób bycia,mówienia.
Któregoś dnia całkiem przypadkiem koleżanka namówiła mnie byśmy poszły na koncert organizowany w mieście w którym wówczas się uczyłyśmy. Zdecydowałam,iż z miłą chęcią zobaczę coś takiego.Wtedy nie miałam pojęcia czym jest Hip-Hop, breakdance i rap. Szczerze? Kiedy byłam w 5 kl podstawówki Hip-Hop był kulturą która wzbudzała wiele kontrowersji.Wracając do koncertu poszłyśmy a kiedy siedząc pomiędzy tymi wszytski ludzmi dostrzegłam tancerzy którzy wywołali ogromny hałas na sali siedziałam wbita w fotel z rozdziawioną buzią i obserwowałam ich kilkuminutowy występ.-dosłownie tak było.Kiedy skończyli zrywając się z fotela klaskałam i darłam się gdyż nie mogłam dowierzać iż człowiek jest wstanie zrobić coś takiego.Była to kompletna wolność,oni unosili się ponad nas byli z nami a my byliśmy w ich świecie przez te kilka minut.Po koncercie słyszałam ich rozmowy o Hip-Hopie,tańcu, wolności i nowych płytach.Od tamtego momentu wszystko uległo zmianie. Pamiętam siedzenie z kuzynem w pokoju i terroryzowanie psychiki piosenkami 2paca od tego wszystko się zaczęło.Pamiętam pierwsze płyty od kuzyna z pokoju,pamiętam kasety nagrywane w domu by przesłuchać jakąś piosenkę.Wtedy by dowiedzieć sie czegokolwiek o tej kulturze nie wystarczyło usiąść na krześle i wpisać w google.Wówczas polegało to na tym,iż zdobywało się informacje,pożyczaliśmy wzajemnie od siebie książki,które trudno było zdobyć,płyty,które rzadko kto miał bo były bardzo drogie,pamiętam winyle na strychu kolegi mojego kuzyna.To było tak magiczne to była walka o wiedzę i chęć jej posiadania.Każda informacja,każda ciekawostka była uśmiechem na twarzy takiej małolaty jaką byłam ja.

Kiedy nastąpiła już era internetu,który był w moim zasięgu wszystko stało się łatwiejsze.Fascynacja i chęć pochłaniania wiedzy na temat tej całej otoczki kultury była ogromna.Postanowiłam,iż nauczę się tańczyć.Może nie tyle co nauczę lecz zmienię swoją szkolę tańca towarzyskiego na sale i kilkoro ludzi z pasją i błyskiem w oku z każdym momentem kiedy wykonywali swój krok.Kiedy coś im się udawało.I tak też się stało.Nie było to łatwe gdyż w tak małym mieście znalezienie Bboy nie było o tyle trudne jak znalezienie ich miejsca przebywania.Szukanie potrwało rok.W tym czasie wyszukiwałam filmików na youtube czy też włączałam muzykę i próbowałam zrobić cokolwiek ze swoim ciałem by było wolne.Po roku znalazłam się na sali z ludźmi,którzy za małolata pokazali mi,iż można mieć tak wielką pasje i nie potrzeba góry pieniędzy lecz muzykę i jakąś podłogę.Oni uczyli teraz mnie i gromadę osób,które przyprowadziłam za sobą.Głodni wiedzy walczyłyśmy ze sobą i swoimi słabościami .Układy,rozmowy,krzyki,były nawet łzy ale to chyba na tym polega,bo zawsze był uśmiech i satysfakcja iż jesteśmy we właściwym miejscu o właściwym czasie i robimy to czego od zawsze każde z nas pragnęło.I wiecie nigdy w życiu nie czułam tak ogromnej radości,nigdy w życiu nie czułam się tak szczęśliwa jak w tamtym momencie.Byłam tam gdzie być chciałam,z ludźmi którzy byli są i będą dla mnie ważni z wielkim uśmiechem na twarzy robiłam to co robić zawsze chciałam.Treningi,treningi,treningi - nie powiem było to trudne zadanie zmagać się ze swoim ciałem,słabościami i faktem, iż czasem brakowało sił lecz walczyliśmy.Wiecie właśnie wtedy dostrzegłam,iż aby latać tak jak oni potrzeba dużo pracy i fascynacji tym co się robi...
Tak mijały miesiące zmagań z samym sobą,swoim ja i całą resztą.Walka by osiągnąć cele,które każdy z nas sobie wyznaczył.

Któregoś dnia padło hasło: Musimy przygotować układ wystąpimy na tym koncercie.Strach w oczach itd.Ale zaczęliśmy burze mózgów. Pamiętam jak dziś ciarki na plecach,motyle w brzuchu i stres jaki czuła każda z nas przed wyjściem na scenę-udało się.Każda z nas zadowolona w pełni walczyła dalej.Pomimo,iż któregoś dnia okazało się,że dziewczyny z którymi trenowałyśmy stworzyły swoją grupę nie załamując się podjęłyśmy działanie własnej grupy.Znaleźliśmy sale i Gosie,która pomogła nam uczyć się innych kroków i próbować nowych stylów.Krzyki,wrzaski,kłótnie i nasze trudne charaktery wiecie to uczucie,które towarzyszy mi kiedy o tym wspominam jest nie do opisania.Od tamtego momentu wymyślałyśmy wszystko wszędzie.Gdzie tylko było to możliwe.Ćwiczyłyśmy również wszędzie.Pamiętam zimę i stację PKP kiedy padnięte po treningu walczyłyśmy dalej z układem by go zapamiętać.To wszystko jest tak fajne - rady,porady i pomoc sobie nawzajem.Pomimo tego iż każda miała inny pomysł czasem udawało nam się osiągnąć zamierzony cel i podnieść wyżej poprzeczkę.
Udało nam się zorganizować pierwszy nas w życiu koncert 4 godziny z kulturą Hip-Hop,4 godziny dobrej zabawy i moja kontuzja - skręcona noga poraz hmm 9 ? W ciągu 2 lat byłyśmy razem i stałyśmy się Rodziną.Którą dziś wspominam z uśmiechem i tak pozostanie pomimo wszystko.
W ten właśnie sposób dopłynęliśmy do brzegu. Mija własnie rok od kiedy każda z nas poszła w swoją stronę.Wiecie czasem tak się dzieje.Studia,w moim i Doni wypadku matura a może tez towarzystwo.
Pożegnaliśmy sie wzajemnie i uznaliśmy,iż czas przywitać dorosłość. Wiem,iż każda z nas z uśmiechem wraca do tego wszystkiego i taniec towarzyszy nam do dziś.
Podsumowując dalej wierze w idee kultury Hip-Hop dalej jest to dla mnie coś ważnego i kiedy mam tylko możliwość poznaje ją dalej. Wiecie dziś świat jest pełen pozerów, pseudo ''ziomali'' itd. Zwariowaliśmy,my,świat i całe otoczenie.Ale to tak jak w piosence trzeciego wymiary : ''Dolina Klaunów''.
Świat zamknięty kiedyś na kulturę Hip-Hop dziś nawet nie zwraca uwagi na baggy czy koszuli XXXL. Lecz wielu myli swoją interpretacje ukazywania iż wierzy się w idee z lansem.Niestety przecież czym byłby świat bez tego wszystkiego.Czasem warto wrócić do przeszłości i poznać wszystko od korzeni.
Podsumowując kilku rzeczy w swoim życiu żałuje lecz każdy z nas podobno uczy się na własnych błędach ja również wyciągnęłam konsekwencje. Świat pełen jest narkotyków i dilerów którzy otaczają nas każdego dnia.Są jak pijawki ale czasem warto odmówić.Nie,nie żałuje,ze tak potoczyło się moje życie a nie inaczej.Straciłam wiele ale i odzyskałam sporo.Przez własną głupotę przestałam tańczyć i przez własną głupotę przestałam mieć pasje.Dziś trudno jest wrócić do tego wszystkiego Po drodze zgubiłam wielu ludzi ale i kilkoro zostało.Wiem jedno ten etap w moim życiu właśnie się zakończył muszę powitać dorosłość niestety nic w życiu nie jest łatwe:) Tu w serduchu dalej jest taniec,kultura i marzenia.
Dzięki tańcowi poznałam kto wierzy we mnie naprawdę,nauczyłam się walczyć i pomimo wszystko się nie poddawać.
Człowiek bez pasji jest pustym człowiekiem-naprawdę.
PS.Donia wraca w piątek jej obowiązkiem jest napisanie 10 notek na blogu.Dziś dzień? jak codzień spędzony z Dorotą i telefonem od Dominiki :)
Pozdrawiam Nika.